15 czerwca 2012

[4]

*
Pkt.widzenia Justina

Ciągle z Louisem rozmawiamy na temat tych dwóch dziewczyn, które wpierw wpadły nam niemalże pod koła, a później uratowaliśmy je w sklepie.
Na dobrą sprawę nie wiemy nic o nich. Nawet tego jak mają na imię. Nic. Jedynie w pamięć zapadły nam te przenikliwe niebiesko-szare oczy oraz te ich kolorowe włosy. Jedna czerwonowłosa, druga niebieskowłosa. Pod sklepem dalej udawały, że nic się nie stało. Nie chciały z nami rozmawiać. Ale teraz już wiemy czemu chciały kraść. Bynajmniej tak nam się wydaje, że to był ten właściwy powód.
-Jak myślisz one kradły faktycznie przez tą swoją trudną sytuację w domu.?-zapytałem przyjaciela siedzącego obok mnie na kanapie.
Louis wyłączył telewizor i chwilę się zastanawiał.
-Wiesz.. nie wiem..-odpowiedział po namyśle
-Zastanawia mnie czemu te dziewczyny nie poszły do jakiegoś ośrodka, by prosić o pomoc.. tylko od razu uciekły się do kradzieży..
-Nie no może się bały, krępowały czy coś..
-No w sumie.. bo z nami początkowo nie chciały rozmawiać, wręcz "warczały na nas", a później się popłakały
-Hm, a może popytamy w sąsiedztwie czy je znają.? jak faktycznie mają tak trudną sytuacje to jakoś byśmy im pomogli?
-Możemy spróbować, ale nie wiem czy one będą zadowolone, sam widziałeś jak nie chętnie przyjmowały od nas te 5 tysięcy $
-A Ty gdybyś był na ich miejscu byś tak łatwo wziął pieniądze?
-W sumie to chyba też bym się jakoś bronił przed wzięciem ich..
-No więc widzisz
*

Pytaliśmy się ludzi, ale nikt nam nic nie potrafił odpowiedzieć. Wszyscy mówili "Nie, nie widzieliśmy ich", "Nie, nie znamy ich".
Dopiero po pół godzinie ktoś podał nam szczegółowe informacje.
-Wy pewnie pytacie o Kahlię i Shani Sheer? Bo tylko one tu u nas miały dziwne kolory włosów.
-Może nam pani powiedzieć coś więcej o nich.?
-A co konkretnie chcecie wiedzieć.?
-No nie będę ukrywać, że najbardziej nas interesuje gdzie i w jakich warunkach mieszkają..
-Pewnie wiszą wam pieniądze.?-zapytała kobieta mrużąc oczy i lekko się uśmiechając
-O czym pani mówi.?-zapytaliśmy jednocześnie
-To są ćpunki. Przecież przez co rodzice je wyrzucili z domu.? za prochy! Już nawet się ośmieliły wyprowadzić rzeczy z domu, by je gdzieś sprzedać, zastawić by mieć na narkotyki, alkohol! Ale jej rodzice to też nie są lepsi, również mają problemy z alkoholem.
Byliśmy w mega dużym szoku, po informacjach jakie właśnie usłyszeliśmy.
-A czy one mają młodsze rodzeństwo.?-zapytał Louis
-Nie skąd! one są tylko dwie. Gdzie pijaczka miałaby zajść w kolejne ciąże!
-A wie pani gdzie je znajdziemy.?
-Z tego co wiem to miały zamieszkać u chłopaka Kahlii, tej starszej, czerwonowłosej, ale czy tam mieszkają to nie wiem..
-Dziękujemy pani, miłego dnia, do widzenia.
Dalej będąc w szoku poszliśmy do domu.
*
Pkt.widzenia Lou.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie . Nie dotarły do nas jeszcze słowa tej kobiety .
Będąc już w domu , usiedliśmy na kanapie .
- One nas okłamały kurwa . - powiedział podenerwowany Justin .
- Wiem . A my tak łatwo im uwierzyliśmy . - westchnąłem spoglądając na przyjaciela .
Już po jego minie można zauważyć jak bardzo jest zdenerwowany zaistniałą sytuacją .
- Jeszcze te pieniądze ...
- Skoro tak to dobre z nich aktorki . Uwierzyłem im , że mają taką sytuację rodzinną . A tu proszę ćpunki .
- Też im uwierzyłem .
- A na początku gadałeś , że pewnie są ćpunkami i w ogóle . No i wyszło na twoje .
- Potem jak je spotkaliśmy to pomyślałem , że pozory mylą .
- Widocznie w ich przypadku pozory nie mylą .
Na tym zakończyła się nasza rozmowa . Justin poszedł do swojego pokoju a ja poszedłem jeszcze do kuchni .Nalałem sobie wody i udałem się do mojego pokoju. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wziąłem
jakąś książkę z półki . Położyłem się na łóżku i zacząłem czytać .
Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi.
-Proszę. - powiedziałem, odkładając książkę na bok.
Do mojego pokoju wszedł JB.
- Stary a co jeśli...
- Jeśli co.? - przerwałem mu.
- Nie przerywaj mi. A co jeśli ta kobieta kłamała.? - powiedział siadając na krześle.
- Czy ja wiem . Nie wyglądało na to żeby kłamała . Chociaż ...
- No więc widzisz . Ummm... sam nie wiem czy wierze tej kobiecie .
- Szczerze to ja też nie. Nie mamy pewności czy kłamała czy też nie.
______________________________________
Przepraszam, że R, a właściwie jego fragmenty są niewypośrodkowane, ale coś mi się zrobiło i nie mogłam poprawić.-.-
ii przepraszamy, że musiałyście tyle czekać na R ;O
@LLWTBBE
@Myidolisjbeebs
<3

1 maja 2012

[3]


Weszłyśmy do banku wymienić czek na pieniądze.Kiedy już to załatwiłyśmy schowałam pieniądze do torebki. Od tego banku jest stosunkowo blisko do dzielnicy ćpunów więc po paru minutach już na nią wchodziłyśmy.
Różnica między tą dzielnicą a resztą miasta jest ogromna.Mijamy właśnie stare kamienice na których zostały już tylko resztki farby.Kłótnie niosące się po całej dzielnicy to tu normalność.Między kamienicami stoją grupy zazwyczaj pijanych ludzi. Można tu znaleźć ludzi z każdego kraju. Są tu wszyscy,który są narkomanami. Gdyby komuś pokazać to miejsce ta osoba nie uwierzyłaby,że to jest jedna z dzielnic w wspaniałym Los Angeles.Weszłam z siostrą do jakiegoś klubu. Do naszych nozdrzy doszedł zapach alkoholu i papierosów. Zdecydowanie lubimy takie miejsca. Szczególnie teraz kiedy jesteśmy na głodzie narkotykowym. Podeszłyśmy do barku. Uśmiechnęłyśmy się do jakiegoś starszego ciemnoskórego mężczyzny.Zamówiłyśmy po drinku i wypiłyśmy go. Moja siostra stanęła na środku klubu rozglądając się. Poprawiła swoje niebieskie włosy i uśmiechnęła się uroczo. 
- Chodź. Znalazłam. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w stronę stolika w kącie. Siedział przy nim jakiś chłopak,który sprzedawał komuś prochy. Przepchałyśmy się przez tłum i usiadłyśmy obok dilera.
- 4 woreczki - uśmiechnęłam się.
- A może tak proszę.? - zaśmiał się.
- A może nie. - odgryzłam się. Moja siostra kopnęła mnie w kostkę.
- Poprosimy 4 woreczki - zwróciła się do niego.
- Teraz lepiej. - podał nam towar. Zapłaciłam mu odpowiednią sumę i wstałyśmy od stołu. Wyszłyśmy z klubu i ruszyłyśmy w stronę domu Josha.Weszłyśmy do domu. Udałam się na górę do mojego i Josha pokoju. Otworzyłam drzwi i co zastałam? Mojego chłopaka całującego się z jakąś laską.Do tego ona siedziała na jego kolanach i podwijała jego koszulkę dotykając jego torsu uśmiechając się, on za to trzymał ręce na jej tyłku.Już zaczynała się na niego kłaść ale podeszłam do niego i oderwałam ją od chłopaka.
- Ty palancie! Nie było cię dwa dni! My tu umieramy bez narkotyków a ty się zabawiasz z jakimś plastikiem! - wrzasnęłam na niego i wymierzyłam mu cios w policzek.
- A ty wyłaź już! Bo jeszcze tobie się oberwie! - wydarłam się na tą dziewczynę.Ona przestraszona wyleciała z pokoju z prędkością światła. Do pokoju weszła Shani.
- Co się tu dzieje? I co to była za dziewczyna?- spytała.
- Ten frajer mnie zdradził! 
Moja siostra już chciała uderzyć Josha ale zatrzymałam ją.
- Nie warto Shani. Nie brudź sobie rąk - powiedziałam wyciągając walizkę z szafy.
- A ty gdzie się wybierasz?! - wrzasnął na mnie mój już były chłopak.
- Jak to gdzie?! Chyba sobie nie myślisz,że tu z tobą zostanę?!- po chwili miałam już wszystkie rzeczy zapakowane. Wrzucałam je nie układając ich. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego domu. Zeszłam na dół gdzie zastałam moją siostrę z walizką.Wyszłyśmy z domu.
- Nie wierzę,że zrobił mi coś takiego. - powiedziałam podirytowana. Nie miałam zamiaru płakać. Nie warto.
- Od początku wiedziałam jaki jest. Na imprezach zachowywał się nie lepiej. - odezwała się Shani.
- No to gdzie teraz pójdziemy.? - spojrzałam na siostrę.
- Może do tej dzielnicy.? 
- No chyba nie mamy innego wyjścia. - dobrze,że ta dzielnica jest dość blisko. Będąc już na miejscu usiadłyśmy na walizkach. 
- Nowe? - spytała jakaś ciemnoskóra dziewczyna.
- Tak - powiedziałam
- Może zamieszkacie u mnie? Mieszkam sama z bratem- zaproponowała
- Czemu nie - zgodziłam się. Wiem,że to niebezpieczne ale chyba nie mamy innego wyjścia. Wstałyśmy z walizek i poszłyśmy za dziewczyną. Mieszkanie okazało się małe. Ma tylko dwa pokoje. Brata tej dziewczyny nie było bo gdzieś wyszedł. Nie mamy tu może wspaniałych warunków ale myślę,że damy radę. Wszystko lepsze od mieszkania z tym palantem.
Dziewczyna, tzn. Jenn, oprowadziła nas szybko po domu, a następnie usiadłyśmy w salonie.
-Jak długo bierzecie narkotyki.?-zapytała dziewczyna
-Ja od 4 lat, a Shani od 2
-Ktoś was nakłonił czy..?
-Kahlię wciągnął były chłopak, a ona mnie
-A co wy na to dziewczyny, żebym zadzwoniła po mojego brata, i żebyśmy urządzili sobie małą imprezę?-zapytała Jenn z wielkim uśmiechem na twarzy
-Jestem za-odpowiedziałam
-Ja też
Po 20 minutach przyszedł Matt, brat Jenn. Dziewczyna poznała nas z nim i powoli zaczęliśmy rozkręcać naszą imprezę.Matt kupił parę zgrzewek piwa oraz nie obyło się bez marihuanny i amfetaminy.Włączyliśmy głośno jakąś piosenkę, dla nas nie istotne było jaka ona była. Bardziej skupiliśmy się na piciu i ćpaniu.Najpierw skręciliśmy skręty i je wypaliliśmy, a gdy czuliśmy, że jeszcze nam mało doprawiliśmy się amfą.Po parunastu minutach jak narkotyki zaczęły o sobie dawać znać w naszych organizmach, poczuliśmy to znane nam uczucie euforii.Wszystkie nasze problemy odpłynęły gdzieś daleko. Śmieliśmy się dosłownie z byle czego. Zaczęliśmy się nawet pokładać obok siebie na podłodze.Zaczęliśmy sobie opowiadać kto jakie miał lub ma teraz halucynacje.Pod wpływem tych wszystkich środków otworzyliśmy się przed sobą. Nie krępowaliśmy się o niczym mówić, wiedzieliśmy że każde z nas rozumie siebie lepiej niż by się mogło wydawać.

_________________________________________________________________________________
Powracamy ! : D
Mamy nadzieje,że R się wam spodobał ; )
Do NN < 3
#MUCHLOVE
TT:
@LLWTBBE
@myidolisjbeebs 


23 kwietnia 2012

[2]

(...)-Kahlia, a może uciekniemy się do ostateczności ii..
-Iiii.?-zapytałam siostry choć chyba dobrze wiedziałam o co może jej chodzić
-Pamiętasz, że miesiąc temu otworzyli niedaleko nas to centrum handlowe.?
-No pamiętam, czekaj! Czy Ty masz na myśli..?
-Tak mam na myśli kradzież, a masz lepszy pomysł.? Nie mamy przecież wystarczająco kasy na prochy!
-Wiem Shani, wiem..
-To jak idziemy tam.?
-Idziemy-odpowiedziałam, po czym podniosłyśmy z się z podłogi, ogarnęłyśmy się, żeby w sklepie robić wrażenie normalnych klientów.
Chociaż przy naszym kolorze włosów, stylu ubierania się nie jest to zbyt łatwe..

Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Usiadłyśmy przed galerią na krawężniku i odpaliłyśmy dwa ostatnie papierosy.
-Już nawet fajki muszą nam się kończyć-syknęła Shani mocno zaciągając się
-Taa dokładnie
Ludzie którzy nas mijali, posyłali nam różne nawet zgorszone spojrzenia.
No tak, oni zatroskani rodzice przyszli tu robić zakupy ze swoimi dziećmi, a my siedzimy na zewnątrz, palimy i dajemy
zły przykład im jakże grzecznym, ułożonym, wychowanym dzieciom.
-Co się pani tak na nas patrzy?!-warknęłam na jakąś staruszkę, a ta diametralnie przyspieszyła kroku
Zgasiłyśmy fajki i weszłyśmy do środka.
Już przy samym wejściu stało dwóch masywnych kolesi.
Minęłyśmy ich bez problemu.
Następnie weszłyśmy do jakiegoś sklepu z dość drogimi ubraniami.
-Ej Kahlia, spójrz, to Ci frajerzy co nas prawie rozjechali-wyszeptała mi Shani do ucha
Spojrzałam tam gdzie siostra mi kazała i faktycznie to byli oni!
Ten sam blondyn o czekoladowym spojrzeniu oraz jego kolega brunet o zielonych oczach.
Schowałyśmy się przed nimi gdzieś między regałami. Rozejrzałyśmy się po sklepie, czy aby przypadkiem nikt nie patrzy i przystąpiłyśmy do planu.
Zaczęłyśmy ładować jakieś bluzki, spodnie do toreb.
-Ekhm nie przeszkadzam wam-usłyszałyśmy męski głos
Lekko odchyliłam głowę do tyłu, a za nami stał ochroniarz oraz kierownik sklepu.
No to ładnie pomyślałam.
-Nie, nie przeszkadzają nam panowie, szukamy jakiś ciuchów dla siebie-uśmiechnęłam się uroczo i spojrzałam na moją siostrę.
-A może przeszkadzam wam w kradzieży.?
-Jakiej kradzieży.?! Już normalnych zakupów nie można robić.?!-udałam oburzenie, widziałam też, że tamci chłopcy nam się przyglądali
-To otwórzcie swoje torby i pokażcie, czy nie kradniecie-powiedział kierownik
-Nie mamy zamiaru wam pokazywać toreb-wysyczałam
-To pogadamy inaczej, i w towarzystwie odpowiednich służb, zapraszam na zaplecze-powiedział kierownik i pociągnął nas lekko za ramiona w kierunku zaplecza sklepowego.

Stanęłyśmy w małym pomieszczeniu. Zaczęłyśmy przyglądać się następnemu ochroniarzowi,który właśnie wszedł na zaplecze.
- Co to za dziewczyny.? - spytał.
- Próbowały dokonać kradzieży - kierownik spojrzał na nas groźnie.
- No to niedobrze. Niech pan lepiej zadzwoni po policje.
- Tak tak już dzwonie - wyciągnął telefon i w tym samym czasie do pomieszczenia weszła dwójka chłopaków. Zaraz.. to są Ci którzy prawie nas potrącili.
- Wy jesteście Justin Bieber i Louis Tomlinson.?! - zwrócił się do chłopaków kierownik. Wpatrywał się w nich jak w jakieś bóstwa .
- Tak - odpowiedział brunet.
- Moja córka was uwielbia. - jakby było coś do uwielbiania pomyślałam.
- Dacie mi autografy dla niej.? - dodał.
- Jeśli odpuścicie tym dziewczynom - wskazał na nas blondyn.
Czy ja się przesłyszałam.? Spojrzałam na siostrę. Stała ze zdziwioną miną i szeroko otwartymi oczami.
- No nie jestem pewny. - zamyślił się.
- Chyba chce pan uszczęśliwić córkę.?
- Zgadzam się - odpowiedział po chwili i odłożył telefon.
Podał chłopakom kartkę i marker. Oni napisali coś czego nie można było nazwać podpisem. Ochroniarze podeszli do nas i wyciągnęli rzeczy prawie przez nas ukradzione.
- Może jeszcze powiecie coś na koniec.? - spytał nas.
- Przepraszamy. - wyszeptałam ledwo słyszalnie i nieszczerze. Rzadko przepraszam szczerze ludzi i w tym momencie nie chciałam robić wyjątku. Wyszłyśmy z zaplecza następnie z sklepu i galerii. Usiadłyśmy na ławce.Po kilku minutach dosiedli się chłopcy. Niejaki Justin i Louis ale który to który to nie ogarniam.
- Czemu próbowałyście coś ukraść.? - zwrócił się do nas brunet.
- Nie wasza sprawa. - syknęła Shani.
- No chyba trochę nasza ,bo wam pomogliśmy . - odezwał się blondyn.
- Nikt wam nie kazał nam pomagać. - uśmiechnęłam się złowrogo.
- Lepiej wpakować się w kłopoty.
- Może dla nas lepiej. Nie znacie nas. - warknęłam.
- No masz rację nie znamy was ale mimo wszystko wam pomogliśmy.
- Chciałyśmy potem sprzedać te ubrania aby móc - wyszeptała Shani i zaczęła teatralnie płakać.
- Wykarmić młodsze rodzeństwo , bo nasza sytuacja rodzinna nam na to nie pozwala - zrozumiałam plan siostry i uroniłam kilka łez.
- No to się wam nie dziwię. - powiedział brunet spoglądając na nas z współczuciem. Blondyn nie odpowiedział tylko dał nam około 5 tys. dolarów.
- Nie nie możemy tego przyjąć - powiedziałam ale we mnie aż gotowało się żeby wstać i iść kupić prochy. Stwierdziłam jednak,że doprowadzimy nas plan do końca.
- Weźcie. Ja nawet nie odczuję braku tych kilku tys. dolarów. A wam na pewno się przydadzą. - powiedział wstając i razem ze swoim przyjacielem kierując się do auta. Kiedy odjechali spojrzałam na siostrę.
- Udało się! W końcu mamy na prochy! - krzyknęła podekscytowana.
- No to chodź idziemy coś załatwić. - uśmiechnęłam się do siostry i ruszyłyśmy w stronę dzielnicy narkomanów. Ktoś na pewno tam nam sprzeda towar.

____________________________
Jest R, ale jest też zła wiadomość..

Jesteśmy zmuszone zawiesić bloga, ze względów czysto osobistych.
Niestety trudno mi określić na jak długo zawieszamy go..

Także do następnej notki..
Przepraszamy.
xxx.
TT :
@LLWTBBE
@MyidolisJBeebs
<3

14 kwietnia 2012

[1]

Poczułam,że coś mnie liże po twarzy. Próbowałam otworzyć oczy jednak przez promiennie słońca nie było to takie łatwe, a już szczególnie jak się śpi na ławce w parku. Po kilku próbach udało mi się i zobaczyłam psa. Odepchnęłam go lekko. Usiadłam i próbowałam przypomnieć sobie coś z wczorajszej imprezy. Otworzyłam moją torebkę. Aż dziwne,że nikt mi jej nie ukradł. Wzięłam chusteczkę i wytarłam obślinioną przez psa twarz. Przejrzałam się w lusterku i poprawiłam włosy.Szumi mi w głowie i nie pamiętam całej imprezy. Minusy imprezowania. Wstałam,otrzepałam się i ruszyłam w stronę znanego przeze mnie sklepu.
- Co dla ciebie Shani? - spytała kasjerka.
- Jakieś tabletki przeciwbólowe, paczkę papierosów i wodę - wymieniłam.
 Po chwili Alice (kasjerka) podała mi produkty. Alice jest szczupłą blondynką o zielonych oczach i miłym wyrazie twarzy. Często odwiedzam ten sklep z Kahlia więc znamy się. Zapłaciłam za zakupy i postanowiłam iść gdzieś usiąść.Moim celem okazała się ławka na której się obudziłam. Usiadłam na niej i wyciągnęłam tablekę. Połknęłam ją popijając wodą. Z paczki wyciągnęłam papierosa i odpaliłam go. Stwierdziłam,że przejdę się po parku. Może moja siostra szwenda się gdzieś tutaj z Joshem. Poszłabym do domu ale nie mam klucz więc mi wszystko jedno. Szłam już około 15 min. i właśnie odpalałam kolejnego papierosa kiedy pare metrów przede mną na ławce zauważyłam dwójkę ludzi. Będąc coraz bliżej spostrzegłam,że jedna osoba ma czerwone włosy i ubrana jest w szare spodnie i kolorowy t-shirt. To na pewno Kahlia. Stanęłam przed ławką przyglądając się Joshowi i leżącej na nim Kahlii.
- Wstawaj - szturchnęłam lekko siostrę. Z rana jest zazwyczaj niebezpieczna. Są wyjątki kiedy się wyśpi. Dzisiaj na pewno jest nie wyspana i do tego kac.
- No wstawaj Kahlia - powiedziałam głośniej.
 - No już już. Nie marudź- wymamrotała i usiadła na ławce
- Ale mnie głowa boli- jęknęła.
Podałam jej tabletki i wodę.
 -Dzięki- powiedziała wyrzucając pustą butelkę do kosza. Kahlia zaczęła próbować budzić Josha. Dopiero po kilkunastu minutach jej się to udało. Następny zaczął narzekać,że kac go męczy. Podałam mu 2 tabletki a resztę schowałam do torebki.
- To ja idę do kumpla - powiedział i odszedł od nas. Spojrzałam na siostrę na co ona wzruszyła ramionami.
- Chodź idziemy do domu - zwróciła się do mnie wstając i poprawiając bluzkę. Szłyśmy przez park śmiejąc się.

Przechodziłyśmy akurat koło dużego supermarketu, gdy nie wiadomo skąd wyłonił się srebrny sportowy wóz. Kierowca, młody chłopak, na szczęście zdążył na czas wyhamować i skończyło się tylko na tym, że oparłam się dłońmi o maskę. Zgasił silnik i zarówno on, jak i jego kolega wyszli z samochodu. Wyglądali na bogatych. Sam ich wóz o tym mówił, ale również ubrania.
-Nie widzisz, że tu ludzie chodzą.?!-zaczęłam
-Przepraszam Cię bardzo, ale to wy mi podeszłyście pod koło samochodu!-krzyknął brązowooki blondyn
-Słuchaj, nie mam ochoty na pogaduszki z takimi frajerami jak Ty
-A myślisz, że ja mam ochotę dyskutować z dziewczynami, które o mały włos, a by doprowadziły do wypadku?!
-No tak, martw się dalej o swoje auto! Co z tego,że mógłbyś którąś z nas zabić!-wrzasnęłam na niego i ostrożnie zaczęłam przybliżać się do niego
-Tak będę się martwić o samochód, bo dużo musiałem na niego pracować, w porównaniu do Ciebie!
-Sugerujesz coś?!
-Mówię jak jest, nie wyglądacie na dziewczyny skore do pracy, prędzej na takie którym tylko imprezy,ćpanie i chłopaki w głowie!
Rozmowa z tym palantem na tyle mnie wyprowadziła z równowagi, że już nie zaczęłam panować nad tym co mówię, ani tymbardziej nad tym co robię.
Wkurzyłam się na tyle, że posłałam chłopakowi siarczysty cios w policzek.
-Na przyszłość radzę nauczyć się mówić przepraszam-wysyczałam chłopakowi wprost w twarz. Staliśmy bardzo blisko siebie. Dosłownie chwila nie uwagi któregoś z nas i doszłoby.. no wiadomo do czego.
Chciałam odejść już, by nie patrzeć na niego, ale jego wzrok był tak przyciągający, że przez chwilę przysięgam zapomniałam jak się oddycha.
Gdy doszłam do siebie poprawiłam swoje niebieskie włosy, pociągnęłam siostrę za rękę, bo ta na chwilę się zagapiła na kolegę tego blondyna, i poszłyśmy w kierunku domu Josha.

*
Dwa dni później
Pkt.widzenia Kahli

Od tamtej kłótni Shani z tym blondynem minęły już dwa dni. Również od tego czasu Josh ani na chwilę nie pojawił się w domu.
My z Shani powoli też zaczęłyśmy odczuwać brak narkotyków..
Obie byłyśmy dosłownie chodzącymi wulkanami. Wściekałyśmy się niemalże o wszystko. Spadł nam widelec lub jakaś inna rzecz i już z naszych ust leciały wiązki przekleństw. Oprócz ogólnego rozdrażnienia, efektem ubocznym nie ćpania były nudności. Obie na przemian latałyśmy do łazienki zwracać to co ledwo zdążyłyśmy zjeść, albo pokładałyśmy się wszędzie gdzie popadło i zginałyśmy się z bólu.
-Musimy wykombinować jakiś towar, bo dosłownie zdechniemy tu zaraz-wyjęczała Shani
-Wiem siostrzyczko. Jak na złość, gdy Josh jest potrzebny to ten gdzieś się szlaja!-wrzasnęłam nieźle podirytowana bardziej brakiem narkotyków niż tym, że mojego chłopaka nie ma 2 dni. Już wielokrotnie znikał na parę dni. Ciekawa byłam tylko gdzie jest i co robi. A może mnie zdradza.? Nie wystarczam mu.? Chyba powinien się cieszyć,że ma przy mnie luz i nie jest pilnowany 24/7.. ale kto go tam wie..
-Kahlia, a może uciekniemy się do ostateczności ii..

_______________________________
No i mamy 1R <3
Wow, 4 komentarze pod prologiem, szaleństwo :D #swag dziękujemy <3
Mamy nadzieję, że wam się spodoba nasz pomysł :D
NN też jakoś za tydzień :3
#muchlove
TT :
@LLWTBBE
@MyidolisJBeebs
<3

8 kwietnia 2012

Prolog


Do klubu weszły dwie dziewczyny.Przejechały wzrokiem po pomieszczeniu. Nie zauważając nic godnego ich uwagi ruszyły ku barkowi z alkoholem. Usiadły na krzesłach promiennie się uśmiechając i prosząc barmana o coś najmocniejszego. Kiedy zaczęły sączyć już trzecią wódkę niebieskowłosa wskazała ruchem głowy na bruneta siedzącego przy stoliku w kącie klubu. Wstały z miejsc i lekko chwiejnym krokiem podeszły do chłopaka. Czerwonowłosa przywitała się z nim namiętnym pocałunkiem i usiadła obok niego.Zaczęli rozmawiać ze sobą śmiejąc się głośno zwracając uwagę wszystkich zebranych w pomieszczeniu.Brunet poprawił czapkę i wyciągnął z kieszeni przezroczysty woreczek z narkotykiem. Podał go dziewczynom przez co na ich twarzach zagościł jeszcze większy uśmiech niż dotychczas.Czerwonowłosa pociągnęła swoją współtowarzyszkę za rękę w kierunku publicznych toalet. Tam zamknęły się w jednej z kabin . Zrulowały  banknot  i jedna  po drugiej wciągnęły biały  proszek. Narkotyk był  tak silny, że dziewczynom przez chwilę cały świat  zawirował przed oczami. Gdy poczuły się lepiej, wstały i opuściły pomieszczenie. Dla nich było nieistotne to, że non stop wpadają na kogoś. Dla nich liczyła się teraz dobra zabawa. Zamówiły po drinku, a następnie stanęły na ladzie. Wykrzykiwały wszystko to co przyszło im akurat na języki. Impreza jak szybko się zaczęła, tak też szybko skończyła. Przynajmniej dla nich. Ktoś zawiadomił policję. Chłopak, który chwilę wcześniej dał im towar, zdjął je obie z lady i wyprowadził z klubu. Szli pospiesznym krokiem aż dotarli na jakąś zaciemnioną, opustoszałą uliczkę . Czerwonowłosa była na tyle rozbawiona, że chłopak  musiał ją uciszać pocałunkiem lub zasłonięciem ust. Cała trójka  spędziła całą tą chłodną wbrew pozorom noc na jednej z ulic miasta aniołów, Los Angeles.

___________________________________________________________________________________
No więc mamy prolog. Mamy nadzieje,że wam się spodobał ;) I jeszcze jedna rzecz. Jeśli ktoś chce być  informowany niech napisze nam to w komentarzu. :)

7 kwietnia 2012

Bohaterowie


Kahlia i Shani Sheer - (20 i 18 lat)- Dwie siostry. Jedna czerwonowłosa( Kahlia) i niebieskowłosa (Shani)Obie mają niebiesko-szare oczy.Obie wydają się być normalnymi, uroczymi nastolatkami. Rzeczywistość jest brutalna. Obydwie są uzależnione od narkotyków, alkoholu i fajek. Są zdolne do wszystkiego by zdobyć pieniądze na towar. Co ich rodzice na to.? Szczerze, to nic. Dziewczyny po jednej z kłótni zostały wyrzucone z rodzinnego domu i dostały zakaz wracania do niego. Zamieszkały u chłopaka Kahli, również dilera.



Justin Bieber - (18 lat) - gwiazda światowego formatu. Póki co nie jest związany z żadną dziewczyną. Parę miesięcy temu poznał Louisa, byłego członka One Direction.Chłopaki szybko złapali dobry kontakt i w rezultacie postanowili razem zamieszkać. Justin wbrew temu co czasem wypisują o nim media, jest zwykłym nastolatkiem, który lubi spotykać się ze znajomymi, pożartować itp.Stroni od używek, jedynie od czasu do czasu wypije alkohol, ale nigdy tak by się upić w 'trupa'.


Louis Tomlinson (21 lat) - Brunet mający zielone oczy. Nie ma dziewczyny. Kiedyś należał do zespołu One Direction jednak odszedł z niego. Dlaczego? Miał dość ciągłych kłótni  z chłopakami. Przyjaźni się z Justinem. Mieszkają razem od kilku miesięcy w Los Angeles. Lou. uwielbia jeść marchewki i nośić bluzki w poziome paski. Lubi imprezować ale rzadko przesadza z alkoholem.


Josh - (20 lat) - chłopak Kahli. Jest dilerem. To on jest odpowiedzialny przede wszystkim za uzależnienia dziewczyn. Twierdzi,że życie jest jedno więc trzeba z niego brać, korzystać ile wlezie, nie ważne są konsekwencje i to co się może stać. Mimo,że ma dziewczynę to nie stroni od podrywania innych lasek.
_________________________________________________________________________________
Hej tu Miss Everything z www.swag-on-you.blogspot.com , www.syh.blog.onet.pl  i Lonely Lady z llwtbbe.blog.onet.pl .Postanowiłyśmy pisać razem opowiadanie. Mamy nadzieję,że wam się spodoba. Informujemy TYLKO na gg i tt.